PoradyNajgorsze przyzwyczajenie po świętach. To szybka droga do problemów z żołądkiem

Najgorsze przyzwyczajenie po świętach. To szybka droga do problemów z żołądkiem

Nadmiar jedzenia w czasie między świętami a sylwestrem to częsta sytuacja w wielu domach. Nie wszystko mieści się w lodówkach, więc wiele osób - również z racji obecnej pory roku - wystawia garnki, miski i inne pojemniki na balkon. Niestety, to jedna z najgorszych opcji.

Garnki z jedzeniem często trafiają zimą na balkon
Garnki z jedzeniem często trafiają zimą na balkon
Źródło zdjęć: © Pyszności
Magdalena Pomorska

Znacie ten widok ze zdjęcia powyżej? Przyznaję, że zrobiłam taką ustawkę celowo, żeby zobrazować, jak jeszcze do niedawna sama trzymałam nadwyżki obiadu, ciasta czy sałatek w okresie między świątecznym. Niestety, nie brałam pod uwagi czasu takiego przechowywania żywności i towarzyszącym temu zmiennym warunkom atmosferycznym.

Balkon jak lodówka? Nie do końca

Zimno jak w lodówce - chciałoby się rzec, kiedy w grudniu wraca się wieczorem do domu. I z tego też powodu z taką łatwością wystawia się garnek z bigosem czy blachę ciasta na balkon. Tymczasem "balkon to nie lodówka", jak grzmiała już rok temu Jagna Niedzielska na swoich kanałach social media. I trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem.

Dzień, noc, czyli mamy skoki temperatur, które negatywnie wpływają na jedzenie, to znaczy szybciej się psuje. Chyba że wystawiacie takie potrawy na kilka godzin na balkon, a nie na kilka dni - powiedziała na swoim profilu na Instagramie edukatorka kulinarna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wystarczy przyznać się przed samym sobą, że na tych kilku godzinach niestety rzadko się kończy. Nie zwracamy też uwagi na operujące słońce, które nawet w grudniowe dni lubi przyświecić. Jeśli trafi na tę godzinę na balkon, akurat jak leży na nim wczorajszy kurczak, to prosta droga do problemów żołądkowych. Więc o ile nie traktujesz balkonu jako sposób na szybsze i chwilowe stężenie galaretki czy schłodzenie zagotowanej zupy, lepiej znaleźć inne rozwiązanie.

Jak nie balkon i lodówka, to co?

Oczywiście, ile można przerobić, zamrozić czy po prostu zjeść na bieżąco, tym lepiej. O swoich patentach opowiedziała nam Ewa Wachowicz, która nie lubi marnowania żywności. Dobrym pomysłem są też babcine weki - szczególnie dla dań jednogarnkowych, które należy podgrzać, zapakować w wyparzone słoiki, dobrze zakręcić i odstawić do wystudzenia. Jeśli wiesz, że nie zjeść ich w przeciągu kolejnych 7 dni, można je dodatkowo zapasteryzować. Najlepszym jednak sposobem będzie podzielenie się jedzeniem z innymi. Lodówki miejskie (ale też pojawiające się w mniejszych miejscowościach) to sposób na niemarnowanie i jednocześnie uskutecznienie lepszych relacji społecznych albo chociaż międzysąsiedzkich.

Wybrane dla Ciebie