Od ponad 50 lat wypiekają chleb. Niepozorna piekarnia przyciąga tłumy
To miejsce, które doskonale zna wielu mieszkańców Gdańska. Od samego rana po świeże pieczywo ustawiają się kolejki. Przychodzą tutaj okoliczni mieszkańcy, wpadają turyści. Średnia wieku klientów? Nie do policzenia, bo bułkami od Majchrowskiego zajadają się całe pokolenia.
Dochodzi godzina 18:00, kiedy parkuję pod piekarnią. Budynek jest co najmniej niepozorny, ceglasty i wyglądający na lekko opuszczony. W środku pali się tylko jedno światło — to pan Ryszard przygotowuje miejsce do pracy. Piekarnia życiem zacznie tętnić kilka godzin później, gdy wszyscy pracownicy zbiorą się na miejscu. Zanim jednak odpalone zostaną piece, a ciasto uformuje się w bochenki chleba, drożdżówki i bułeczki, panuje tu spokój i cisza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
50 lat prowadzi piekarnie. Nie szczypie się w język mówiąc o cenach
Chociaż w piekarni o tej porze mogę liczyć tylko na zapomniane, czerstwe skrawki chleba, to od progu czuję zapach świeżego pieczywa. Mury już nim przesiąkły — w tym miejscu piekarnia działa już od ponad 50 lat. Za sterami stoi Ryszard Majchrowski, który biznes przejął po swoim ojcu.
— Rodzinna tradycja była silna, ale ja na początku poszedłem w technikę. Życie jest nieprzewidywalne. Pracowałem w biurze projektowym, później byłem kierownikiem działu mechaniczno-energetycznego białej floty w Żegludze Gdańskiej. No i wybuchł stan wojenny — opowiada Ryszard Majchrowski. — 30 listopada przed wybuchem stanu wojennego pracował tutaj mój brat z ojcem. Brat wyjechał jednak za granicę i tam już został. Chcąc pomóc trochę ojcu, zrezygnowałem ze swojego zawodu i przyszedłem tutaj. Niby tylko na chwilę, a ta chwila to jest 42 lata — dodaje.
Pierwszy wypiek z pieca na ulicy Dolnej Bramy 12 wyszedł 17 stycznia 1973 roku. Wcześniej piekarnia znajdowała się w zupełnie innej części Gdańska. Przez te lata w piekarni nie zmieniło się nic. Nie ulegli modzie na spulchniacze, sztuczne dodatki czy konserwanty.
— I tak pozostanie — mocno podkreśla piekarz.
Sercem tej piekarni jest unikatowy, stuletni piec węglowy. Rozgrzewa się do ponad 200 stopni Celsjusza. To właśnie do niego trafią wypieki. Część pieczywa powstaje bezpośrednio w piecu, a część w specjalnych formach.
Pieczywo jak dawniej
Gdy na sklepowych półkach można znaleźć coraz więcej kiepskiej jakości, nadmuchanego pieczywa, a rzemieślnicze piekarnie za bochenek liczą sobie krocie, piekarnia Majchrowskiego jest jak niewzruszona skała. W sprzedaży jest chleb pszenny, ziemniaczany, razowy z dodatkami ziaren, zwykłe bułki i drożdżówki. Najdroższy bochenek kosztuje 13 zł, ale zwykły chleb oliwski dostać można już za 6,60 zł.
— Jest dużo klientów. Gdzieś wyczytają, dowiedzą się, przyjdą. Mam też w okresie letnim sporo osób z południa Polski, bo tu przyjeżdżają na wakacje. Wyczytali, że taka piekarnia tu jest, więc przychodzą i kupują — mówi właściciel piekarni.
Ryszard Majchrowski jest na emeryturze już od 14 lat. Jednak codziennie można spotkać go w piekarni. Najczęściej przychodzi tutaj pierwszy: dogląda zakwasu, przygotowuje miejsce do pracy i grzeje w piecu. Gdy część pracowników nad ranem idzie do domu, właściciel piekarni wsiada w samochód i rozwozi pieczywo do hoteli i sklepów. Nie ma zmiłuj się — bez względu na pogodę, chleb musi trafić do klientów.
W uznaniu zasług dla rzemiosła polskiego Ryszard Majchrowski został wyróżniony Szablą Kilińskiego przez Związek Rzemiosła Polskiego. To najwyższe odznaczenie dla tego fachu i swego rodzaju ukoronowanie wieloletniego doświadczenia.
Wyjątkowa piekarnia w sercu Gdańska
Lokal znaleźć można w sieci dzięki uprzejmości jednego z klientów, pana Jakuba. Pewnego dnia przyszedł do piekarni i powiedział, że on bezinteresownie poprowadzi stronę. Dzięki temu o miejscu dowiadują się kolejni fani pieczywa, nie tylko z Trójmiasta.
Udało im się przetrwać ciężkie czasy, nie pokonała ich także pandemia, chociaż Majchrowski przyznaje, że bywało naprawdę ciężko. Dlatego wciąż, mimo emerytury, spotkać go można w pracy. Koszty są wysokie, a rachunki za energię stale rosną. Do tego doliczyć trzeba koszty utrzymania pracowników i podatki. Cena pieczywa przestaje zatem dziwić, chociaż wciąż nie jest tutaj drogo.
Piekarnia Ryszarda Majchrowskiego to nie tylko dobrej jakości pieczywo, ale przede wszystkim ludzie. Na froncie wszystkich wita pani Wanda, którą doskonale znają bywalcy piekarni. Wśród pracowników jest też Tomek, który przez 28 lat nie opuścił żadnego dnia pracy. Na swoim profilu na TikToku pokazuje, jak wygląda praca piekarza. Muszę jednak ostrzec — na sam widok pieczywa może zaburczeć w brzuchu.
Na ścianach piekarni wiszą rysunki otrzymane przez najmłodszych klientów. Są też wycinki z gazet i liczne certyfikaty. Przed weekendem i świętami uzbroić się trzeba w cierpliwość — kolejka potrafi ustawiać się już od 6 rano.
Wychodzę z piekarni około 20:00, mijam się z pierwszym pracownikiem. Ja niedługo pójdę spać, ale tutaj dopiero zaczyna się praca. To niekończąca się historia, dzień po dniu, tydzień po tygodniu. Wszystko po to, by klienci rano mogli cieszyć się świeżymi bułeczkami.
Ewa Malinowska, dziennikarka Wirtualnej Polski