Poszedł na śniadanie do baru mlecznego. Zobaczył cenę i przetarł oczy ze zdumienia
Z reguły przecieramy oczy ze zdumienia, bo ceny za śniadania w modnych lokalach mogą zaszokować. Często trzeba zapłacić około 50 złotych za poranny posiłek z kawą. Tymczasem prowadzący kanał na YouTube "Sprawdzam Jak" udowodnił, że można się najeść jak w domu za 15 zł. Wystarczy wybrać się do baru mlecznego.
06.05.2024 09:15
Prowadzący kanał Sprawdzam Jak na YouTube ma spore doświadczenie w kwestii śniadań na mieście. Pokazywał już najdroższe opcje na poranny posiłek w Warszawie i we Wrocławiu. Teraz postanowił udowodnić, że da się zjeść tanio i dobrze. Trzeba przyznać, cena zestawu śniadaniowego była niższa niż kawy w wielu kawiarniach. Jakie miejsca odwiedził youtuber?
Misja: dobrze i tanio
- Czy można zjeść śniadanie na mieście za mniej niż 10 zł? Powiem Wam więcej, że można za mniej niż 5 zł! Dzisiaj film, który sam nie wierzyłem, że powstanie, gdyż jak słyszałem, że za takie pieniądze można zjeść, to aż mi się wierzyć nie chciało! - tak zareklamował swój film na Facebooku Dymitr Błaszczyk. Odwiedził mleczne bary we Wrocławiu, "Mewę" i "Misia". Rachunek za dwa śniadania wyniósł niecałe 30 zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwsze kroki do "Mewy"
Najpierw wybrał się do baru "Mewa", który jak widać na nagraniu był zupełnie pusty. Za śniadanie składające się z kilku pozycji youtuber zapłacił 12,11 zł. Sam stwierdził - to jest niesamowite. Zamówił jajecznicę z dwóch jajek na maśle za 2,74 zł do tego pieczywo za 1,40 zł, masło 0,91 zł, kawę Inkę za 2,52 zł. Do tego bardzo ładnie wyglądający twarożek podawany ze śmietaną, ogórkiem, rzodkiewką i szczypiorkiem za 4,55 zł. I ta ostatnia pozycja w kontekście pozostałych wydała mu się droga. Przyznał też, że to danie nie jest jego śniadaniowym faworytem. Nie miał uwag do jajecznicy, mocno podkreślał jej domowy aspekt i totalną świeżość oraz to, że jest zdecydowanie lepsza niż z hotelowych śniadań. Bułka była świeża i chrupiąca. Czego chcieć więcej w sobotni poranek?
Wizyta w "Misiu"
Kolejny śniadaniowy przystanek to bar "Miś". Na filmie widać, że to zdecydowanie bardziej popularne miejsce, youtuber musiał ustawić się w kolejce i poczekać na posiłek. Dymitr nawet porównał, że ruch jak w rzymskich barach. A wracając do zamówienia, ceny w "Misiu" okazały się trochę wyższe. Rachunek za śniadanie wyniósł 15,94 zł.
Dymitr roztkliwiał się nad zupą mleczną na bazie kaszy manny, bo ponoć taką gotowała mu babcia, a nie jadł jej od lat. Zamówił też dwa jajka sadzone za 2,48 zł i jajecznicę z dwóch jaj za 3,12 zł. Bułka kosztowała 1,48 zł. Na rachunek złożyły się jeszcze ceny za masło, kakao raz talerzyk z serami za 2,66 zł. Dymitr, jak przyznał był pozytywnie zaskoczony. Dodał, że wszystko smakowało domowo, jakby na zapleczu pracowali dziadek czy babcia. Zadumany aż pokręcił głową. - 15 zł! Dobrze, że takie ceny jeszcze z nami są - dodał.
Bary czekają
W podsumowaniu Dymitr nie odkrył nic nowego, bo o tym, że nie trzeba przepłacać wszyscy wiemy. Wszystko jest kwestią wyboru. Jednak to ciekawa opcja w kontekście wakacyjnych wyjazdów. Bary mleczne są w każdym większym mieście i można tam wybrać się na śniadanie. Miejmy nadzieje, że karmią w nich tak samo dobrze, jak we wrocławskich lokalach.