Przetestowałam jajka kupne i wiejskie. Różnicę widać gołym okiem
Trudno wyobrazić sobie codzienne funkcjonowanie w kuchni bez jajek. Ale czy zastanawiałeś się kiedykolwiek, czy istnieje różnica pomiędzy tymi ze sklepu a ze wsi? Postanowiłam to sprawdzić.
24.03.2024 | aktual.: 24.03.2024 09:17
Jajka towarzyszą nam w kuchni praktycznie na każdym kroku. Możemy zrobić z nich omlet, jajecznicę, przygotować wiele ciast zarówno w słonym, jak i słodkim wydaniu, czy nawet smaczną zapiekankę.
Pomysłów na wykorzystanie jajek nie brakuje. Tym bardziej że na sklepowych półkach można znaleźć całą masę jaj — w różnym rozmiarze i z podziałem na konkretny chów. To oczywiście nie wszystko, bo wielu z nas ma dostęp do jajek prosto od kur ze wsi. Czy takie jajka różnią się czymś między sobą? Czy zmiany można zobaczyć już gołym okiem? A może różnica wyczuwalna jest w samym smaku? Zaraz wszystko stanie się jasne!
Wielki test jajek
Tak się składa, że mam dostęp do jajek wiejskich za sprawą moich rodziców. Od małego więc miałam styczność tylko z jajkami prosto od wiejskich kurek. Obecnie mieszkam jednak w mieście i choć nadal używam głównie jaj ze wsi, to zdarza mi się także od czasu do czasu zastąpić je sklepowymi. Nigdy nie przywiązywałam wagi do tego, czy między nimi widać jakieś różnice, ale z racji, że zbliża się Wielkanoc, wpadł mi do głowy pewien pomysł.
Postanowiłam wykorzystać dostęp do jajek wiejskich i porównać je ze sklepowymi. Aby test był jak najbardziej miarodajny, zakupiłam jajka z chowu klatkowego (cena: 5,99), ściółkowego (cena: 8,47) i wolnego wybiegu (cena: 10,49). W moim koszyku z zakupami nie zabrakło również jajek ekologicznych (cena: 10,39). Test rozpoczęłam od rozbicia surowych jajek do miseczek. Chciałam sprawdzić, czy jakakolwiek różnica będzie widoczna już na tym etapie. Wszystkie jajka wyglądały bardzo podobnie, kolor żółtek był bardzo zbliżony. Nie udało mi się wyłonić żadnego faworyta.
W gotowanej i smażonej wersji
Kolejny etap mojego testu zakładał ugotowanie jajek na twardo. Jajka gotowałam w tych samych warunkach, po tyle samo minut. Zauważyłam pewną, znaczącą różnicę. Choć wszystkie białka prezentowały się identycznie, to po przekrojeniu, różnica w kolorze żółtek była widoczna gołym okiem. Najładniejszy, najbardziej intensywny żółty kolor miały jajka wiejskie. Pozostałe również miały żółty kolor, ale te ze wsi wyróżniały się na tle innych. Co do smaku, nie zauważyłam żadnej różnicy. Wszystkie smakowały tak samo.
Następnie postanowiłam usmażyć jajka. Aby nie zaburzyć testu, nie dodałam do nich żadnej przyprawy. Jajka przygotowałam na samym maśle. I podobnie jak przy jajkach ugotowanych na twardo, jednego faworyta można było wyłonić już po samym wyglądzie. W dalszym ciągu najbardziej apetycznie prezentowały się jajka wiejskie, a wszystko to za sprawą wyróżniającego się żółtego koloru, który od razu przyciągał oko. W tym zestawieniu na drugim miejscu ulokowałabym jajka ekologiczne, potem te z wolnego wybiegu, jajka ściółkowe i na koniec klatkowe. Pod względem smakowym również i tu nie wyczuwałam jakichś znaczących różnic.
Podsumowując, choć pod względem smakowym nie udało mi się wyłonić żadnego faworyta, to i tak zdecydowałabym się na jajka wiejskie. W końcu aspekt wizualny też jest ważny przy spożywaniu posiłku. I jajka od kurek ze wsi naprawdę wiodły pod tym kątem prym w obu testach.
Zanim się pożegnamy, koniecznie daj mi znać, na jakich jajkach ty pracujesz na co dzień w swojej kuchni? Masz własnego faworyta?