Przetestowałam pięć sposobów. Już nie płaczę przy krojeniu cebuli
Krojenie cebuli to twój najgorszy koszmar? Pieczenie i łzawienie oczu bardzo cię męczy? Mam tak samo, dlatego postanowiłam przetestować domowe patenty, które mają zapobiegać temu zjawisku. Czy znalazłam skuteczne rozwiązanie?
09.03.2024 13:06
Choć uwielbiam spędzać czas w kuchni, to nie wszystkie codzienne czynności sprawiają mi ogromną frajdę. Ba, w ogóle za nimi nie przepadam i jeśli tylko mogę, próbuję się od nich wykręcić. Nie inaczej było do niedawna w przypadku krojenia cebuli. Był to dla mnie prawdziwy koszmar, bo za każdym razem kończyło się to nieprzyjemnym szczypaniem w oczy i całym morzem łez. Chyba nie muszę dodawać, że żaden makijaż po takim boju nie był w stanie przetrwać.
A, że cebula to baza w każdej kuchni, bez której wręcz nie sposób się obejść, postanowiłam znaleźć skuteczne rozwiązanie mojego problemu. W tym celu zrobiłam małe śledztwo i przetestowałam kilka domowych patentów, które podobno mają pomagać przy krojeniu cebuli. Jak mi poszło? I czy w ogóle znalazłam sposób, który naprawdę działa? Już wyjaśniam!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Domowe patenty na płakanie przy krojeniu cebuli, które nie zadziałały
Podczas poszukiwań dowiedziałam się dwóch rzeczy. Po pierwsze, jest cała masa osób, które podobnie jak ja mają problem z krojeniem cebuli. Po drugie w teorii nie brakuje przeróżnych patentów na poradzenie sobie z nieprzyjemnym szczypaniem w oczy. Tylko czy w praktyce są one w ogóle skuteczne?
Zaczęłam od bardzo popularnej metody z wykorzystaniem wykałaczki. Miałam ją po prostu rzuć, podczas krojenia cebuli. I już po chwili, okazało się, że ten patent w ogóle nie działa. Ulatniający się gaz z cebuli od razu wywołał łzy i pieczenie.
Następnie postanowiłam przetestować chyba najpopularniejszą metodę z założeniem spinacza do prania na nosie. Podobno tę metodę wykorzystywały m.in. nasze babcie, dlatego byłam pełna nadziei, że tym razem się powiedzie. I choć było dużo lepiej niż w przypadku wykałaczki, to moje oczy po pewnym czasie zaczęły łzawić.
Warto postawić na te patenty
Powoli zaczęłam tracić wiarę, że pozostałe triki w ogóle zadziałają. Ale nie poddałam się i przetestowałam patent z cytryną. Plaster cytryny włożyłam do buzi i zaczęłam kroić cebulę. I faktycznie tym razem obyło się bez łez i nieprzyjemnego szczypania.
Przetestowałam też metodę z obniżeniem temperatury cebuli. I choć początkowo w nią nie wierzyłam, faktycznie okazała się skuteczna. Po 20 minutach chłodzenia zaczęłam kroić cebulę i obyło się bez nieprzyjemnych skutków.
Na koniec zostawiłam metodę ze świeczką. Zapaliłam ją i zaczęłam kroić cebulę. I tu muszę przyznać, że patent faktycznie działa, ale nie jest tak skuteczny jak poprzednie. Czułam delikatne pieczenie, ale dało się je wytrzymać.
Podsumowując, przetestowałam pięć metod, z czego dwie totalnie się nie sprawdziły, a należy podkreślić, że typowałam je jako pewniaki. Co więcej, skuteczne okazały się triki, w które początkowo nie wierzyłam. Jest to więc najlepszy dowód, że zawsze warto próbować. Od przeprowadzonych testów najczęściej wykorzystuję metodę z chłodzeniem cebuli. A kiedy brakuje mi na to czasu, zawsze przydatny okazuje się sposób z cytryną. A jakie jest twój faworyt? A może stosujesz zupełnie inne rozwiązania?