Daria Ładocha o potrawach, bez których nie wyobraża sobie świąt. Przyznała się też do wpadki
Daria Ładocha na święta wraca do swojego rodzinnego domu w Opolu. Dla niej nie liczy się ilość dań, ale z kim je zje. Przyznaje, że na niektóre potrawy czeka cały rok. Każda z nich, to historia, którą nosi w sobie.
Darię Ładochę znamy z wielu programów, w których najczęściej gotuje. Jest też couchem zdrowia, prowadzi warsztaty kulinarne. Ostatnio gościła w porannej audycji radia Nowy Świat, gdzie opowiedziała o swoich ulubionych potrawach i zwyczajach świątecznych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karp jak u babci
Kiedy Patryk Rabiega, dziennikarz radia Nowy Świat, zapytał Darię Ładochę o potrawy, bez których nie wyobraża sobie świąt, jednym tchem wymieniła karpia w galarecie, barszcz i pierogi. Opowieść zaczęła od karpia w galarecie, który był popisowym daniem babci Ładochy, a teraz przyrządza go jej mama. Stwierdziła, że to coraz mniej popularna potrawa i wiele osób się dziwi, że jedzą takiego karpia. Dla niej zaś to esencja świąt.
— Kiedy w całym dniu pachniało cebulą, to już było wiadomo, że babcia robi galaretę — wspominała prezenterka telewizyjna.
Babcia dla Ładochy jest ważnym autorytetem kulinarnym, opowiadała też o niej w wywiadzie dla Pyszności z okazji Dnia Matki. Daria uwielbia karpia, który jeszcze podczas jej dzieciństwa kupowany był żywy i pływał w wannie. Do dziś, kiedy je go w galarecie, odzywa się w niej "pamięć zmysłów". Wspomina babcię i dziadka, świąteczną krzątaninę w kuchni.
Nie na ostatnią chwilę!
Jaką potrawę Daria Ładocha przygotowuje samodzielnie na święta? Swoją drugą ulubioną, czyli barszcz czerwony na zakwasie. Przyznała, że od razu gdy dociera do domu w Opolu, zabiera się za gotowanie. Jednak kilka lat temu zdarzyła się jej wpadka.
Opowiedziała z uśmiechem, że kiedy znajdzie się w rodzinnym domu, od razu przestaje być matką czy dziennikarką, tylko znowu czuje się po prostu jak dziecko. Spotyka się ze znajomymi, spaceruje po mieście... i właśnie kilka lat temu, tak mocno wczuła się w tę beztroską atmosferę, że zaczęła gotować barszcz dopiero w dniu Wigilii. Uratowała sytuację tylko dlatego, że jest kucharką. Doprawiała go, czym mogła, a mama tylko kręciła głową, gdy sięgała po żurawinę czy sok z pomarańczy. W każdym razie teraz zawsze przygotowuje barszcz kilka dni wcześniej. Wiadomo, musi się przegryźć, by osiągnąć smak umami.
Pierniczki Ładochy
Daria jako ośmioletnia dziewczynka po raz pierwszy upiekła pierniczki na święta. Do dziś korzysta z tego starego przepisu. Kartka jest już mocno poplamiona, dlatego kilka lat temu jej mama zrobiła zdjęcie, które ma w telefonie. Kilka razy próbowała coś zmienić, stosowała inne receptury, ale to nie było to.
Podobnie jak z nowymi potrawami, które proponowała na Wigilię. Tego dnia po prostu lubimy tradycyjne smaki, które znamy od lat. Ładocha przyznała też, że bliskie są jej święta w skromniejszym, polskim wydaniu. Wystarczy sianko pod obrusem, nie musi być mnóstwa dekoracji i miliona mrugających lampek. Podobnie jest z ilością potraw. Ważniejsze jest to, z kim je zje.