Deser, którego nikt już nie pamięta. Przepis znalazłam w zeszycie prababci
Do receptur w stylu retro wracamy z przyjemnością, zwłaszcza przed świętami. Wtedy częściej wspominamy dania, które przygotowywały dla nas babcie, a nawet prababcie. Na pewno legumina jest jednym z nich.
12.12.2024 11:01
Leguminy, znane jeszcze przed II wojną światową, były to słodkie potrawy mączne, które traktowano jako desery. Wśród nich były budynie, suflety, naleśniki, knedle oraz omlety. W epoce PRL leguminy stały się często pełnoprawnymi daniami obiadowymi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co to za deser
Dla młodego pokolenia termin "legumina" może brzmieć enigmatycznie, podczas gdy starsi pamiętają go jako danie podobne do budyniu czy kisielu. Choć kiedyś pojęcie legumina obejmowało znacznie więcej dań, to z czasem znacznie się zawężało.
Interesujące jest to, że nazwa "legumina" pochodzi od łacińskiego słowa "legumen", znaczącego jarzynę. Już w XIX wieku zaczęto tak nazywać desery, często przygotowywane z mąki, jaj czy kasz, które podawano po głównym posiłku. Do legumin zaliczano zarówno kisiele mleczne, rozmaite musy i galaretki, jak i suflety, omlety, naleśniki, knedle z owocami czy racuchy.
Tak to robiły nasze babcie
W książce Lucyny Ćwierczakiewiczowej "365 obiadów za pięć złotych" z 1860 r. można odnaleźć przepisy na różne leguminy, począwszy od tych z naleśników, przez kwaśną śmietanę, z dodatkiem poziomek czy pomarańczy, makaronu, po te chlebowe lub biszkoptowe.
W czasach PRL-u leguminy często były po prostu daniami obiadowymi, ale później niemal zupełnie zniknęły z polskich kuchni. Pozostały jedynie w pamięci tych, którzy wspominają jeszcze smak deseru z kaszy manny i owoców, przyrządzanego przez babcie.
Pomysłów jest mnóstwo
Powrót do dawnych przepisów może być nie tylko nostalgiczną podróżą, ale także szansą na odkrycie zapomnianych smaków. Przygotowanie leguminy z kaszy manny jest prostsze, niż się wydaje. Rozpoczynamy od gotowania kaszy manny w mleku, by następnie utrzeć ją z cukrem i żółtkami. Dodajemy ubite białka, rodzynki i skórkę z cytryny, a całość pieczemy przez pół godziny w temperaturze 180 stopni. Do tego warto dodać domową bitą śmietanę oraz świeże owoce. Taki przepis znalazł się w zapiskach prababci.
Lucyna Ćwierczakiewiczowa poleca także przygotowanie leguminy z naleśników, które należy smażyć, przekładać powidłami czy twarogiem, zapiekać z śmietaną i cukrem, aż przyjemnie się zarumienią. Tradycyjne przepisy opierają się także na czerstwym pieczywie, które rozdrabnia się i miesza z żółtkami ubitymi z cukrem, cynamonem i goździkami. Po dodaniu ubitych białek masę zapieka się piekarniku przez 30 minut, a gotową leguminę serwuje się z bitą śmietaną i owocami.