Leciała samolotem najlepszych linii lotniczych świata. Pokazała, co dostała do jedzenia
Najlepsze lotnisko świata wita podróżnych gigantyczną rzeźbą pluszowego misia i zaprasza do skosztowania wołowiny wagyu w jednej z kilkudziesięciu działających tam restauracji. Z kolei najlepsze linie lotnicze świata dbają o kulinarne zadowolenie turystów, oferując nieskromną ucztę na pokładzie samolotu. Sprawdziłam, co jedni i drudzy mają do zaoferowania. Kilka razy przecierałam oczy ze zdumienia.
18.08.2024 | aktual.: 18.08.2024 13:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Port lotniczy Hamad w Katarze i linie lotnicze Qatar Airways zostały okrzyknięte najlepszym lotniskiem oraz najlepszą linią lotniczą na świecie. Tak wynika z zestawienia publikowanego dorocznie przez brytyjską firmę konsultingową Skytrax. Z taką nobilitacją w parze idzie oferowany przez nie najwyższy standard, nie brakuje silnego powiewu luksusu, a przepych, zwłaszcza w przypadku lotniska, wywoływać może swoiste przebodźcowanie. Sprawdziłam, jak gruby trzeba mieć portfel, by pozwolić sobie na symboliczną kawę i ciastko na katarskim lotnisku, oraz co oferują linie lotnicze numer jeden na świecie podczas lotu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile kosztuje jedzenie na lotnisku w Katarze?
Port lotniczy Hamad w Katarze znany jest m.in. za sprawą swojego ultranowoczesnego designu, luksusowych sklepów i bogato wyposażonego hotelu. Lotnisko to już trzeci raz prowadzi w rankingu najnowocześniejszych na świecie - wcześniej najwyższe miejsce zajęło w 2022 i 2021 roku.
Pod dachem katarskiego lotniska znajdziemy wszystko i więcej. Sama powierzchnia sklepowa i restauracyjna to aż 40 tys. mkw. i ponad 180 sklepów i restauracji. Jest w czym wybierać, bo na turystów czekają zarówno stoiska streetfoodowe, jak i luksusowe punkty restauracyjne serwujące kuchnie całego świata. Do tego sklepy i sklepiki, kawiarnie i cukiernie, a upolowaną przekąskę można skonsumować w ogrodzie tropikalnym. Oczywiście pod dachem.
Chcąc wydać sporo, wydamy sporo. Wystarczy rzucić okiem na menu pierwszej napotkanej restauracji. Kanapka z wołowiną wagyu (wołowina wagyu to jedna z najdroższych i najbardziej luksusowych odmian mięsa na świecie) z grzybami, karmelizowaną cebulą i parmezanem to koszt 155 riali katarskich, czyli mniej więcej 168 zł. W tym samym miejscu zjemy śniadanie angielskie za 102 zł oraz weźmiemy kilka łyków luksusowej herbaty brytyjskiej marki Harrods za... 255 zł.
Zobacz także
"Budżetowy" posiłek na najlepszym lotnisku świata. Ile za kanapkę, ile za kawę?
Trzeba jednak dodać, że lotnisko Hamad to nie tylko, choć przede wszystkim, luksus i przepych, ale też skromniejsze lokale, choć powinnam ten przymiotnik wziąć w cudzysłów. Niemniej wystarczy kilkuminutowy spacer, by znaleźć się wśród witryn, zza których spoglądają na nas apetyczne kanapki, croissanty, sałatki i inne, bardziej przyziemne cenowo, propozycje.
Za bagietkę pokaźnych rozmiarów z serem brie, indykiem, żurawiną zapłacimy 47 zł, a czekoladowy muffin to koszt 22 zł. Cena sałatki owocowej wynosi 28 zł, a warzywnej z łososiem i pomidorkami cherry 31 zł. Croissant z szynką i serem to koszt 37 zł, a ćwierć pizzy kosztuje od 36 do 42 zł. W punkcie z kawą na wynos małą czarną (americano) dostaniemy za 19 zł, a dużą za 22 zł. Butelka Coca-Coli 350 ml kosztuje 17 zł, mała butelka wody 500 ml tyle samo.
Deser jogurtowy z granolą i owocami, sprzedawany w plastikowym kubeczku kupimy za 26 zł. Obok miejsce zajmuje gotowy obiad składający się z grillowanego kurczaka i kaszy kuskus za 55 zł. Tak, to wciąż są spore sumy, zwłaszcza że mamy tutaj do czynienia z posiłkami z pudełek, jednak taki jest urok lotnisk. Za bramkami kontroli bezpieczeństwa za podstawowe produkty płacimy jak za zboże. Nie wspominając o tych luksusowych, dla których cenowa granica nie istnieje.
Qatar Airways. Tak karmią najlepsze linie lotnicze świata
Międzynarodowy port lotniczy Hamad to również siedziba flagowego przewoźnika narodowego Qatar Airways. W 2024 roku linie te zostały okrzyknięte najlepszymi na świecie. I to po raz ósmy.
Sama miałam przyjemność podróżować tymi liniami (w klasie ekonomicznej) na trasie Bangkok - Katar i Katar - Warszawa. Ze względu na to, że oba loty trwały ponad sześć godzin, w cenie biletu miałam zapewnioną przekąskę oraz jeden ciepły posiłek, dodatkowo również napoje bez ograniczeń, w tym alkoholowe. Nie wiedziałam, czego spodziewać się po posiłkach serwowanych w kabinie samolotu, ponieważ nigdy wcześniej nie miałam okazji doświadczyć takiego serwisu. Ale bez krzty przesady powiem, że takiej uczty się nie spodziewałam.
Obiad na pokładzie samolotu. Co zjemy, lecąc Qatar Airways?
Tuż po starcie z lotniska w Bangkoku zaproponowano nam coś na ząb w formie prażonego ryżu. Można też było poprosić o dowolny napój. Było to niewielkie opakowanie słonej, chrupiącej przekąski. Zawiedzeni porcją nie musieli długo czekać na dogrywkę, bo po kilku chwilach w kabinie zaczął unosić się przyjemny zapach odgrzewanego jedzenia.
Stewardessy po kolei informowały każdego podróżnego o dostępnych opcjach, a był to gulasz węgierski z ziemniakami, kurczak w sosie curry oraz opcja wegetariańska. Tej ostatniej nie dosłyszałam, a może nawet już nie słuchałam, bo od razu poprosiłam o gulasz. I był to strzał w dziesiątkę. Dobrze doprawiony, intensywnie mięsny sos, krucha wołowina, smaczna marchewka z groszkiem i prosta, ale satysfakcjonująca ziemniaczana zapiekanka zdecydowanie umiliły długi lot. Porcja również była wystarczająca, przynajmniej dla mnie (a nie jadam jak wróbelek).
Na tacce znajdował się również deser, kawałek ciepłej focacci, a także obłędna sałatka z chrupiącej szalotki i jabłka oraz kremowej czerwonej fasoli w słonym sosie rybnym. Deser zaś w moim katalogu "ulubioności" uplasował się na wysokiej pozycji. Śmietankowy pudding, lekki i delikatny, pokryty był kremową mleczną czekoladą i to taką prawdziwie czekoladową czekoladą.
Co Qatar Airways serwują na śniadanie?
Kolejny lot rozpoczął się od klasycznej trójkątnej kanapki, ale że nie przepadam za chlebem tostowym, kanapkę zjadłam i zapomniałam o niej w momencie przełknięcia ostatniego kęsa. W Warszawie lądowałam o poranku, a więc w formie ciepłego dania podano nam śniadanie. Również tutaj było kilka opcji do wyboru, m.in.: frittata, omlet i kiełbaski z dodatkami.
Poprosiłam o wariant pierwszy i również się nie zawiodłam. Warzywna frittata była puszysta i delikatna, tuż obok, na kleksie mocno aromatycznego i mocno pomidorowego sosu, pławiła się całkiem smaczna lekko chrupiąca pieczona kiełbaska. Do tego podano ziemniaczaną zapiekankę z warzywami z przepysznym kremowym sosem śmietanowym, w którym skąpane były wcale niegumowe leśne grzyby.
Tackę wypełniła niewielka sałatka owocowa z soczystego melona i arbuza, lekko słodki kokosowy pudding chia oraz nieco sfatygowany croissant z miniopakowaniem dżemu. Całkiem ciężko jak na poranek, ale dla chcącego nic trudnego. Do śniadania poprosiłam o kubek czarnej kawy, ale nie skradła ona mojego podniebienia. Może nawet nie to, że była niesmaczna. Po prostu miała bardzo mało jakiegokolwiek smaku.
Nie mogłam kręcić nosem, bo zarówno obiad, jak i śniadanie były w mojej opinii doprawione w sam raz, a porcje uznałabym za wystarczające dla większości osób. Nawet tak długi lot mija przyjemnie, jeśli ma się w perspektywie zjedzenie czegoś nie tylko ciepłego i sytego, ale też naprawdę smacznego.
Karina Czernik, dziennikarka Wirtualnej Polski