Spróbował prawdziwego tureckiego kebaba. Bardziej niż smak, zaskoczyła go cena

Stambuł to nie tylko zachwycające zabytki takie jak Hagia Sofia, Błękitny Meczet czy Pałac Sułtana Ahmeda. To także prawdziwy raj dla miłośników pysznego jedzenia. Nie bez powodu kuchnia turecka uchodzi za jedną z najsmaczniejszych na świecie. Swoją różnorodność zawdzięcza imperialistycznej przeszłości oraz położeniu na styku Europy i Azji. Wpływy z różnych regionów Imperium Osmańskiego są wyraźnie wyczuwalne. Znajdziemy również inspiracje z tradycji kulinarnych Grecji, Bałkanów i Bliskiego Wschodu.

W samym Stambule znajduje się aż 23 tysiące restauracji. Smakosze mają więc w czym wybierać. Gdyby jednak zapytać Polaków, jakie danie najbardziej kojarzy im się z Turcją, zdecydowana większość bez wahania odparłaby: kebab!

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W odróżnieniu od tego, co znamy z polskich budek, prawdziwy turecki kebab powinien być zrobiony z mięsa, które nie zostało wcześniej zmielone. Przeważnie jest to baranina lub wołowina, rzadziej kurczak. W poszukiwaniu kebabu Piotr z żoną zawędrowali do lokalu znajdującego się w centrum miasta. Menu było różnorodne, ceny dość przystępne, a obsługa porozumiewała się po angielsku.

Poza kebabem zamówili również tradycyjną zupę z soczewicy (ezogelin çorbası) i faszerowane liście winogron (yaprak sarma). Kebab zupełnie nie przypominał tego, co znamy z polskich budek. Nadziane na metalową szpatułkę wołowe mięso zostało podane w towarzystwie placków lawasz, kaszy bulgur i sałatki z cebulą.

– Wybrałem wołowinę. Mięso nie było strugane z wielkiego wałka jak u nas, tylko nadziane na "szpadę". W smaku dość podobne do kebabów, jakie jadłem w Polsce, ale ostrzej przyprawione. Wyglądało na wysuszone, ale okazało się, że było bardzo soczyste i miękkie – opowiada Piotr, mój brat.

Zaskoczeniem okazały się natomiast dodatki. Dla kogoś, kto przywykł do kebabów w Polsce, naturalne wydaje się, że mięso jest serwowane w bułce lub picie. Do tego solidna porcja surówki z kapusty i sezonowych warzyw. I oczywiście sos. Gęsty, majonezowy, najlepiej ostry.

– Byłem trochę zdziwiony, bo nie dostałem żadnego sosu. Kolejne zaskoczenie to lawasz. Spodziewałem się, że będzie chrupiący, ale nie. Był dość miękki. Do tego kasza bulgur dość neutralna w smaku, bez żadnych przypraw, sałatka z cebuli i ostre papryczki. Ogólnie wszystko było bardzo dobre, a porcja dość spora. Można było nabrać sił przed dalszym zwiedzaniem – opowiada.

Za cały obiad dla dwóch osób, razem z turecką herbatą, zapłacili 810 lirów, co w przeliczeniu na złotówki wynosi ok. 86 złotych. Co ciekawe, samo danie kebab kosztowało 450 lirów (ok. 48 zł). To może być lekko zaskakujące, bo przyzwyczailiśmy się, że "średni w picie" to raczej jedna z tańszych opcji, by coś szybko przekąsić. Nawet u Filipa Chazjera jest taniej (duży gemüse kebap z wołowiną lub kurczakiem kosztuje 44 zł, a w lawaszu 39 zł).

– Turcja jest tania, jak jedziesz na all inclusive do Antalyi. W Stambule ceny są wyższe, wiadomo to największe miasto. Jak chcesz złapać, jakąś szybką przekąskę, to owszem da się znaleźć coś tańszego, ale w restauracjach jest drożej, szczególnie teraz, kiedy trwa ramadan – relacjonuje Ewa, moja bratowa.

Turyści muszą uważać, żeby nie naciąć się na tzw. "iftar menu".

– Muzułmanie teraz poszczą od świtu do zmierzchu, ale wieczorami spotykają się w restauracjach na wielodaniowe kolacje. W niektórych miejscach ceny takich zestawów mogą przyprawić o zawrót głowy, dlatego warto pytać o "standardowe menu" – dodaje.

Choć kebab niewątpliwie jest symbolem tureckiej kuchni, to na nim świat się nie kończy. Niezależnie od tego, czy jesteśmy miłośnikami mięsa, czy preferujemy lżejsze potrawy, kuchnia turecka z pewnością ma coś do zaoferowania każdemu smakoszowi. Warto spróbować kofty, lahmacun, pierożków manti, hummusu czy baklawy. Każde z tych dań oferuje unikalne doznania smakowe, które zachwycają zarówno mieszkańców, jak i turystów.