To najdziwniejsze dania PRL. Kiedyś jedzono je na potęgę, dziś wielu krzywi się na samą myśl o nich
Kuchnia z czasów PRL-u wciąż ma swoich fanów, a ostatnio docenili ją też dietetycy. Jednak są też dania z tego okresu, o których nawet nie chcemy wspominać. Jawią się jako kulinarny koszmar.
W czasach PRL-u kuchnia polska była wyjątkowym zjawiskiem. Jeśli podsumować ją w kilku słowach, bez wątpienia można stwierdzić, że rządziła tam zasada "coś z niczego". W tamtym okresie gospodynie wykazywały się wielką pomysłowością. Do dziś wiele dań, jakie serwowano za komuny, wspominamy z sentymentem. Niektórzy wciąż chętnie je gotują. Trzeba jednak wprost przyznać, że część kultowych potraw z PRL-u wywołuje mieszane uczucia. Oto lista tych, które powtarzają się w zestawieniach na najgorsze dania z tego okresu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koniec z nudnymi śniadaniami. Siekana pasta z łososia odmieni twoje kanapki
Najgorzej wspominane dania z kuchni PRL
Pierwszym z takich dań, zupełnie niezapomnianym, zwłaszcza przez dzieci, była zupa owocowa. Charakterystyczny smak tej potrawy, serwowanej często w szkolnych stołówkach, był dla wielu prawdziwym wyzwaniem. Zdarzało się, że przypominał rozwodniony kompot z makaronem.
Następne na liście są parówki w sosie. Choć nie były kulinarnym szczytem smaku, świadomość składników, z jakich powstawały — skóra, zmiażdżone kości i dodatek mąki — pozostawiała wiele do życzenia. W tamtych czasach nie było parówek z dobrym składem.
Trzecia pozycja to szpinak, którego występ nie przeminął bez echa. Dziś wielu dorosłych docenia szpinak, lecz nie ten znany z PRL-u, gdzie rozmącony z jajkiem i kartoflami, często śnił się po nocach. Nic więc dziwnego, że niektórych ta potrawa zniechęciła do szpinaku na całe lata.
Czwartym daniem jest czernina. W 2023 roku została uznana za najgorszą zupa na świecie przez portal Taste Atlas. Czernina z PRL-u składała się z krwi i podrobów zmieszanych z rosołem. Mimo upływu czasu trudno znaleźć jej fanów.
Następnym specjałem była wątróbka. Dziś docenia się jej walory odżywcze i wiele osób wciąż ją przygotowuje, ale w bardziej nowoczesnym wydaniu. W PRL-u duszono ją po prostu z cebulą, w dodatku często miała gorzkawy posmak.
Na koniec mamy ozory w sosie chrzanowym. Podroby, traktowane wówczas jako zamiennik mięsa, często pojawiały się na stołach. Co ciekawe, jedzono nie tylko wątróbkę i ozory, ale też serca, nerki, żołądki. Do niektórych z nich wracamy, ale ozory w sosie praktycznie zniknęły z naszego menu.