Większość nie zwraca uwagi, a ja zrywam garściami i upycham w słoikach. Rarytas, jakich mało
Rosną przy drogach, działkach i na niepozornych skrajach pól. Większość przechodzi obojętnie, a tymczasem… mirabelki to prawdziwy skarb natury. Mają lekko cierpki smak, są pełne aromatu i doskonale nadają się do kiszenia W wersji z przyprawami i czosnkiem stają się wytrawną przekąską, która świetnie sprawdza się do dań mięsnych, kanapek albo po prostu "na ząb".
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu mirabelki były stałym punktem lata – zrywane prosto z drzewa, przerabiane na kompoty, powidła, wina. Dziś wielu przechodzi obok nich obojętnie, traktując je jak "dzikie śliwki, które zaśmiecają chodnik". A przecież to prawdziwa bomba smaku i aromatu – lekko kwaśne, soczyste, z charakterystyczną skórką i pestką, która sama odchodzi.
Choć nie znajdziesz ich na eleganckich targach eko, mirabelki mają potencjał, by znów zyskać popularność – zwłaszcza w domowych przetworach. Można z nich zrobić dżem, ocet, nalewkę, a nawet… kiszonkę. Wystarczy raz spróbować, by zrozumieć, że to owoc o wielkim sercu i jeszcze większym potencjale.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kartacza z Podlasia - wyjątkowe ciasto, smakowity farsz
Przepis na kiszone mirabelki
Choć większość z nas kojarzy mirabelki z kompotem lub słodkim dżemem, w wersji kiszonej zyskują zupełnie nowe oblicze. Są wytrawne, lekko kwaśne, intensywne w smaku i cudownie aromatyczne – coś między oliwką a kiszonką. Dzięki czosnkowi, koperkowi i przyprawom nabierają głębi i charakteru, który świetnie sprawdza się jako dodatek do mięs, pasztetów, wędlin, a nawet sałatek.
Przygotowanie:
- Mirabelki dokładnie myję i przekładam do wyparzonych słoików, dodaję czosnek (obrany), koper, przyprawy i ziarna, zagotowuję wodę z solą (zalewa).
- Odstawiam na chwilę do przestudzenia, zalewam owoce ciepłą, ale nie wrzącą solanką.
- Zakręcam słoiki, odstawiam w ciemne, chłodne miejsce na 5-7 dni, po czym przenoszę do spiżarki.
Dlaczego warto jeść mirabelki?
Choć wyglądają niepozornie i często rosną w zapomnianych zakątkach, mirabelki to prawdziwa bomba wartości odżywczych, o której wiele osób zupełnie zapomina. Przede wszystkim są bogate w błonnik, który wspiera perystaltykę jelit, poprawia trawienie i pomaga utrzymać uczucie sytości – dlatego świetnie sprawdzają się u osób dbających o linię.
Są też cennym źródłem witaminy C, która wzmacnia odporność, a także witamin A i E – wspierających wzrok, skórę i ochronę antyoksydacyjną. W mirabelkach znajdziesz również wapń, potas, magnez i żelazo, które wspomagają pracę serca, regulują ciśnienie i pomagają zapobiegać anemii.
Nie brakuje w nich także naturalnych przeciwutleniaczy, które pomagają neutralizować wolne rodniki – czyli działają przeciwstarzeniowo, zarówno na ciało, jak i na komórki od środka. Co ważne: mirabelki są owocami dzikimi lub półdzikimi, więc rosną bez oprysków i sztucznego nawożenia, co czyni je wyjątkowo czystym produktem prosto z natury.
Na surowo są lekko cierpkie i orzeźwiające, ale po przerobieniu – na dżem, kompot, mus czy kiszonkę – zyskują głębię i charakterystyczny smak, którego próżno szukać w sklepowych przetworach.