Kupiłem gotowe danie od Makłowicza. Spróbowałem i od razu wyczułem spory kawałek
Gotowe danie w słoiku "butter chicken" autorstwa znanego kucharza Roberta Makłowicza, które jest dostępne w sklepach w atrakcyjnej cenie, zapowiadało kulinarne doznania w wygodnej formie. Czy jednak ta propozycja spełniła moje oczekiwania? Jaki był smak i konsystencja indyjskiej potrawy?
17.12.2023 | aktual.: 17.12.2023 13:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Robert Makłowicz, choć od dawna nie prowadzi programów telewizyjnych, wciąż cieszy się ogromną popularnością. Kucharz założył kanał na YouTube, dzięki któremu zjednał sobie serca młodego pokolenia. Nie spoczywa jednak na laurach i wciąż rozwija swoją markę osobistą.
Jednym z pomysłów na to, jak dotrzeć do jeszcze szerszej grupy odbiorców, było stworzenie rodzinnego biznesu. Wspólnie z synami Ferdynandem i Mikołajem wypuścili na rynek serię gotowych dań w słoikach. Produkty te cieszą się dużym zainteresowaniem, a ich smaki są dopracowane i zróżnicowane.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ofercie firmy "Makłowicz i synowie" można znaleźć dania z różnych zakątków świata, m.in. gulasz a'la bogracz, indyjski butter chicken, meksykańskie chili con carne, hiszpańską potrawę a'la fabada, gulasz wiedeński i węgierski gulasz segedyński. Dla wegetarian i wegan żadnych propozycji (póki co) nie ma.
Jednak oprócz dań gotowych, w sklepach można znaleźć liczne sosy (również bezmięsne), makarony i aromatyczne oliwy w różnych smakach. Oferta firmy Makłowiczów jest więc naprawdę bogata i z pewnością każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
Jak smakuje "butter chicken" od Roberta Makłowicza?
Na samym początku zdradzę, że zdecydowałem się na ten test po recenzji gulaszu a'la bogracz, który kilka tygodni temu przygotowała nasza koleżanka z redakcji Frania. W dużym skrócie, była nim zachwycona! Zastanawiałem się, czy w przypadku dania butter chicken będzie podobnie i poczuję się, jakbym jadł obiad z indyjskiej restauracji.
Test gotowego dania "butter chicken" Roberta Makłowicza
"Butter chicken" to danie, które z pewnością zaskoczyło mnie swoim smakiem i jakością, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego dostępność w Lidlu oraz cenę. Za jeden słoik zapłaciłem jedynie 12,99 zł. Jako miłośnik kuchni indyjskiej, z niecierpliwością czekałem na degustację tej potrawy. Czy moje oczekiwania zostały spełnione?
Pierwsze wrażenie było pozytywne. Prosta, kolorowa etykieta z napisem "Makłowicz i synowie" bardzo dobrze się prezentuje. Zmartwiła mnie jedynie wielkość słoika (330 g), ponieważ byłem bardzo głodny, zaczynając mój test smaku. Jednak okazało się, że jest on w sam raz, o czym powiem później.
Tak prezentuje się skład i etykieta gotowego dnia "butter chicken":
Przechodząc do samego dania, już podczas rozpakowywania uderzało mnie intensywne aromatyczne trio: kurczak, masło i przyprawy. Konsystencja sosu była gładka, a kolor soczysty i kuszący. Nie trzeba było długo czekać, aby poczuć się zanurzonym w aromatycznych zapachach kuchni indyjskiej.
Sam kurczak był miękki, soczysty i doskonale nasiąknięty smakiem przypraw. To, co wyróżnia to danie, to wyraźne nuty masła, które nadają mu delikatności i kremowej konsystencji. Sos, choć gęsty, nie był zbyt ciężki, co pozwalało cieszyć się smakiem bez uczucia przesycenia. Dla osób, które nie lubią pikantnych potraw, sos może być trochę za ostry.
Pozytywnie zaskoczyła mnie również ilość mięsa w słoiku. Nie musiałem się martwić o to, czy porcja będzie zadowalająca – kurczaka było sporo, co sprawiło, że całe danie było sycące. Ja zjadłem je w towarzystwie ryżu basmati.
"Butter chicken" Roberta Makłowicza to smaczna propozycja dla miłośników kuchni indyjskiej — zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę atrakcyjną cenę dania w słoiku. Sprawdzi się ono zarówno na codzienny obiad, jak i na specjalne okazje, kiedy chcemy zasmakować czegoś egzotycznego w zaciszu własnego domu. Jego prostota, smak i wygoda przygotowania z pewnością przyciągną uwagę wielu smakoszy. Warto dać mu szansę, jeśli poszukujesz czegoś nowego w świecie gotowych dań dostępnych w marketach. Ja chętnie do niego wrócę.
Marcin Michałowski, dziennikarz Wirtualnej Polski