Kupujesz takie parówki? Lepiej od razu wyrzuć do kosza
Parówki od lat cieszą się niesłabnącą popularnością – szybkie w przygotowaniu, tanie i lubiane przez dzieci oraz dorosłych. Ale za tą wygodą często kryje się skład, który z mięsem ma niewiele wspólnego. Które parówki lepiej omijać szerokim łukiem – i dlaczego warto zacząć czytać etykiety naprawdę uważnie?
Parówki to produkt, który w wielu domach trafia na talerz niemal codziennie – na szybkie śniadanie, kolację czy do szkolnej śniadaniówki. Wydają się bezpieczne, bo "znane od lat", a producenci często podkreślają ich "delikatność", "miękkość" i "idealność dla dzieci". Ale za tymi hasłami często stoi coś zupełnie innego niż prawdziwe mięso. Jeśli nie czytasz etykiet, możesz kupować coś, co ma z jakością niewiele wspólnego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Roladki wieprzowe z pysznym farszem. Idealna na rodzinny obiad
Czym powinna być dobra parówka?
Dobra parówka to przede wszystkim taka, która nie ukrywa niczego przed konsumentem – ani w smaku, ani w składzie. Powinna zawierać jak najwięcej mięsa (najlepiej ponad 90 proc.), a lista składników powinna być krótka i zrozumiała: mięso, przyprawy, sól i ewentualnie naturalne osłonki.
Im prostszy skład, tym lepiej. W parówce wysokiej jakości nie znajdziesz mięsa oddzielonego mechanicznie (MOM), dodatków białek sojowych, fosforanów czy skrobi. Dobre parówki mogą być robione np. z szynki lub cielęciny, i nie potrzebują aromatów, barwników ani "wzmacniaczy smaku" – bo smak pochodzi z mięsa, nie z chemii.
Co znajdziemy w "złych" parówkach
Choć z zewnątrz wyglądają podobnie, niektóre parówki mają więcej wspólnego z przetworzoną mieszanką niż z mięsem. Ich skład potrafi zaskoczyć – i to wcale nie pozytywnie.
Najczęściej spotykane składniki w parówkach niskiej jakości to:
- MOM (mięso oddzielone mechanicznie) – technicznie to mięso, ale w praktyce to masa powstała z resztek mięsa oddzielanych od kości pod ciśnieniem. Niska jakość i wartość odżywcza.
- Skrobia i białka roślinne (np. soja, groch) – dodawane, by "rozciągnąć" produkt i obniżyć koszt produkcji, kosztem zawartości mięsa.
- Fosforany – poprawiają teksturę i trwałość, ale w nadmiarze mogą szkodzić nerkam i osłabiać kości.
- Azotyn sodu (E250) – konserwant zabezpieczający przed bakteriami, ale jego nadmiar w diecie budzi obawy ze względu na potencjalne działanie rakotwórcze.
- Aromaty, barwniki, wzmacniacze smaku (np. glutaminian sodu) – maskują niską jakość składników, nadając sztuczny smak i zapach.
W efekcie zamiast produktu mięsnego otrzymujemy mocno przetworzony miks niskiej jakości, który tylko udaje pożywny posiłek. Takie parówki mogą być tanie, ale zdrowie kosztuje o wiele więcej.
Jak wybrać dobre parówki?
Wybór parówek nie musi być ruletką – wystarczy uważnie czytać etykiety i wiedzieć, czego unikać. Kluczem jest prosty, przejrzysty skład i wysoka zawartość mięsa.
Na co zwracać uwagę:
- Zawartość mięsa – najlepiej powyżej 90 proc., jasno określone, z jakiego mięsa (np. "mięso z szynki", "mięso wieprzowe 93 proc.").
- Brak MOM – jeśli w składzie pojawia się mięso oddzielone mechanicznie, to sygnał, że producent oszczędza na jakości.
- Krótki skład – mięso, przyprawy, sól. Bez zbędnych dodatków: skrobi, białek roślinnych, fosforanów, aromatów i wzmacniaczy smaku.
- Brak konserwantów lub ich ograniczona ilość – im mniej E-dodatków, tym lepiej. Niektóre dobre produkty mają azotyn sodu, ale w kontrolowanej ilości.
Dobrym wyborem mogą być parówki z szynki, parówki cielęce, a także te oznaczone jako BIO – choć i tu warto czytać skład, bo nie każde "eko" oznacza jakość.