PrzepisPracowała w cateringu dla szpitala. Postanowiła przerwać milczenie i ujawnić straszną praktykę

Pracowała w cateringu dla szpitala. Postanowiła przerwać milczenie i ujawnić straszną praktykę

Catering (ADOBE)
Catering (ADOBE)
05.06.2023 15:11, aktualizacja: 06.06.2023 11:48

Catering w szpitalu powinien być najwyższej jakości. Składniki muszą zawierać witaminy i sole mineralne oraz być pełne wartości odżywczych. Jednak dania, które podaje się pacjentom pozostawiają wiele do życzenia. Była pracownica firmy cateringowej przerywa milczenie i ujawnia straszliwe praktyki.

Wielu pacjentów szpitali narzeka przede wszystkim na jedzenie. Jest ono mdłe, monotonne i często niesmaczne. O zbyt niskiej odżywczości nie trzeba nawet wspominać. Warto wiedzieć, że placówki medyczne nie przygotowują posiłków, korzystają z usług firm zewnętrznych. Niestety, trzeba przyznać, że taka praktyka niezbyt dobrze wpływa na leczone osoby.

Catering w szpitalu, czyli jak zrobić wodę o smaku zupy

Była pracownica firmy cateringowej, która dostarczała jedzenie do Szpitala Miejskiego im. dr Warmińskiego w Bydgoszczy, opowiedziała o kilku szokujących aspektach. Zawsze brakowało jakiegoś składnika, nawet jeśli miał być podstawą dania. Pacjenci dostawali mniejsze porcje. Nie to jest jednak najbardziej przerażające.

"Dolewanie wody do zupy było na porządku dziennym . Nie dlatego, że była za gęsta, ale dlatego, żeby więcej porcji było" - czytamy w Exspressie Bydgoskim.

Catering często pozostawia wiele do życzenia (Flickr)
Catering często pozostawia wiele do życzenia (Flickr)

Pracownicy nie mieli łatwego życia. "Ludzie rzucali tę robotę"

Pierwszym poważnym problemem był fakt, iż na umowę trzeba było czekać nawet miesiąc. Szefowie oskarżali pracowników o kradzież produktów. Wiele osób kupowało je z własnej kieszeni, byle tylko catering był odpowiedni. Osoby zatrudnione zarabiały 12 złotych za godzinę, mało kto potrafił znosić panującą tam atmosferę. Była pracownica wspomniała:

"Ludzie nie wytrzymywali i nagle rzucali tę robotę. Nie wytrzymywali w atmosferze oskarżeń i pomówień. Wtedy to, co powinny zrobić cztery osoby, robiły tylko dwie".

Na odpowiedź szefostwa nie trzeba było długo czekać. W rozmowie z Exspressem Bydgoskim powiedzieli:

- Z ubolewaniem przyjmujemy fakt, że ktoś Państwa chce wprowadzić w błąd oraz podważyć nasze dobre imię i renomę.

Dodali również, że "umowy były adekwatne do wykonywanych przez pracowników zadań".

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także