To danie robi furorę w Norwegii na święta. W Polsce większość nie odważyłaby się spróbować
Święta Bożego Narodzenia w Norwegii pachną zupełnie inaczej niż w Polsce. Zamiast barszczu czy pierogów, na stołach króluje Lutefisk – tradycyjne danie kuchni skandynawskiej, przygotowywane z suszonego dorsza. Jego smak i sposób przyrządzania budzą wiele emocji – jedni go uwielbiają, inni omijają szerokim łukiem. W Norwegii ma jednak status kultowego dania świątecznego, które od pokoleń zajmuje ważne miejsce w tradycji.
Boże Narodzenie w Norwegii, czyli Jul, to czas pełen tradycji, które znacząco różnią się od tych znanych w Polsce. Norwegowie ogromną wagę przywiązują do wspólnych posiłków i właśnie jedzenie jest jednym z najważniejszych elementów świąt. Na stołach królują potrawy przygotowywane według starych receptur, przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
Oprócz popularnych w całym kraju dań, takich jak ribbe (pieczony boczek wieprzowy) czy pinnekjøtt (suszona i gotowana baranina), w wielu regionach Norwegii szczególne miejsce zajmuje Lutefisk. To potrawa, która dla jednych jest świątecznym rarytasem, a dla innych wyzwaniem kulinarnym. Jej wyjątkowość polega nie tylko na smaku, ale i na samej metodzie przygotowania, która dla osób spoza Skandynawii bywa zaskakująca.
Zupa rybna z łososiem - mnóstwo smaku i aromatu
Czym jest Lutefisk?
Lutefisk to jedno z najbardziej charakterystycznych i zarazem kontrowersyjnych dań kuchni skandynawskiej. Przygotowuje się je z suszonego dorsza, który najpierw przez kilka dni moczy się w zimnej wodzie, a następnie w roztworze ługu (sody kaustycznej). Dzięki temu ryba staje się miękka, nabiera żelatynowej konsystencji i traci typową dla suszonej ryby twardość. Po tym procesie dorsza dokładnie płucze się ponownie w wodzie i gotuje lub piecze. Lutefisk ma bardzo specyficzny aromat i teksturę – dla jednych to delikatny rarytas, dla innych smak, do którego trudno się przekonać.
W Norwegii traktowany jest jednak jak symbol świąt. To danie, które od setek lat gości na stołach, szczególnie w grudniu, a jego przygotowanie i podanie stało się elementem bożonarodzeniowej tradycji.
Jak przygotowuje się Lutefisk?
Przygotowanie Lutefiska to proces długi i dość nietypowy. Zaczyna się od suszonego dorsza, który przez kilka dni moczy się w zimnej wodzie, aż ryba odzyska miękkość i zwiększy swoją objętość. Następnie tradycyjnie trafia do roztworu ługu – to właśnie ten etap nadaje jej charakterystyczną, lekko żelatynową konsystencję. Potem rybę trzeba ponownie przez kilka dni płukać w wodzie, aby całkowicie pozbyć się śladów ługu i intensywnego zapachu.
Dopiero wtedy dorsz w tej postaci trafia do kuchni: można go ugotować w lekko osolonej wodzie, upiec w piekarniku albo przygotować na parze. Norwegowie podają Lutefisk tradycyjnie z ziemniakami, groszkiem i smażonym boczkiem, a całość często uzupełnia musztardowy sos. To właśnie kontrast między delikatnym mięsem ryby a wyrazistymi dodatkami sprawia, że danie od wieków budzi tyle emocji.
Z czym podaje się Lutefisk?
Choć sam Lutefisk ma bardzo delikatny smak i charakterystyczną konsystencję, to dopiero dodatki nadają mu pełnego wyrazu. W Norwegii istnieje kilka klasycznych zestawów, które od pokoleń towarzyszą temu daniu.
Najczęściej Lutefisk podaje się z ziemniakami – zwykle gotowanymi w mundurkach, czasem puree. Obowiązkowym dodatkiem jest także groszek w formie gęstej, kremowej purée, którego słodycz świetnie równoważy rybę. Nie może zabraknąć też smażonego boczku z chrupiącymi skwarkami i wytopionym tłuszczem, którym polewa się rybę i ziemniaki. Dla przełamania smaku podaje się często sos musztardowy lub gęstą śmietanę, a w niektórych regionach również syrop z melasy.
To właśnie zestawienie kontrastów – żelatynowa ryba, słodki groszek, chrupiący boczek i ostry sos – sprawia, że Lutefisk ma tak wyjątkowy charakter i jest nieodłącznym elementem norweskich świąt.