W PRL-u to mięso robiono tylko na specjalne okazje. Kosztowało krocie i smakowało luksusem
W czasach PRL-u mięso nie było codziennym elementem jadłospisu. O luksusowych kawałkach, takich jak polędwica czy antrykot, można było co najwyżej pomarzyć. Ale była też inna część wołowiny - niedoceniana, choć niezwykle smaczna i kiedyś uznawana za produkt na wyjątkowe okazje. Łata wołowa, bo o niej mowa, jeszcze kilka dekad temu pojawiała się na stołach tylko od święta.
W czasach PRL-u, gdy mięso było towarem na kartki, a luksusem była zwykła wizyta w mięsnym, każda część wołowiny miała swoje znaczenie. Były kawałki "na co dzień" i te "od święta" — zarezerwowane na rodzinne uroczystości, niedzielne obiady lub ważniejsze wydarzenia. Do tej drugiej kategorii należała łata wołowa. Nie tak prestiżowa jak polędwica, ale ceniona za to, że po odpowiednim przygotowaniu potrafiła smakować wybornie — tłusta, soczysta, miękka i pełna głębokiego aromatu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaparz kawę i zanurz w niej herbatniki. Pyszne ciasto bez pieczenia
Czym jest łata wołowa i dlaczego warto po nią sięgnąć?
Łata wołowa to część tuszy wołowej pochodząca z dolnej partii klatki piersiowej, leżąca tuż przy mostku. Składa się z naprzemiennych warstw mięsa i tłuszczu, co na pierwszy rzut oka może nie wyglądać zbyt imponująco. Jednak to właśnie ten układ sprawia, że po odpowiednim przygotowaniu łata staje się niezwykle soczysta i aromatyczna.
Mięso z tej części jest dość twarde i włókniste, dlatego wymaga długiego duszenia lub powolnego pieczenia. W zamian odwdzięcza się głębokim, wyrazistym smakiem i delikatną, niemal rozpadającą się strukturą. Co ważne — tłuszcz, który początkowo może wydawać się wadą, podczas gotowania wytapia się i naturalnie wzbogaca sos oraz mięso, nadając im maślanego, bogatego charakteru.
Dziś, kiedy do łaty wołowej wracają szefowie kuchni i domowi pasjonaci gotowania, uznaje się ją za jeden z najbardziej niedocenianych kawałków — idealny do gulaszy, pieczeni, dań jednogarnkowych i właśnie takich przepisów jak łata duszona w musztardowym sosie z winem.
Przepis na duszoną łatę wołową w musztardowym sosie
Łata wołowa, choć kiedyś traktowana jako tańszy kawałek mięsa na specjalne okazje, dziś zachwyca smakiem i wszechstronnością. Odpowiednio przygotowana z dodatkiem musztardy, wina i ziół, staje się daniem wykwintnym, które równie dobrze sprawdzi się na niedzielnym obiedzie, jak i podczas rodzinnego przyjęcia.
Składniki:
- ok. 1 kg łaty wołowej pociętej na pasy szerokości ok. 8 cm,
- 3-5 łyżek musztardy francuskiej z całą gorczycą,
- 4 cebule,
- kilka gałązek natki pietruszki,
- 2 gałązki naci selera,
- kilka gałązek macierzanki,
- 2 liście laurowe,
- ok. ½ l bulionu jarzynowego lekko solonego,
- ¾ szklanki białego wytrawnego wina,
- 2 marchewki,
- 1 czubata łyżka masła klarowanego,
- sól i pieprz do smaku, odrobina miodu,
- ew. 1 łyżka mąki do zagęszczenia sosu.
Przygotowanie:
- Mięso oprószam solą i pieprzem, a następnie dokładnie nacieram musztardą francuską, odstawiam na minimum 1 godzinę (najlepiej na całą noc).
- Na dużej patelni rozgrzewam masło klarowane i obsmażam kawałki mięsa na złoty kolor, przekładam mięso do dużego rondla lub naczynia żaroodpornego.
- Na tej samej patelni podsmażam pokrojone cebule i marchewkę, dodaję do mięsa, dokładam zioła, natkę, selera, liście laurowe, wlewam wino i bulion.
- Duszę na małym ogniu lub w piekarniku nagrzanym do 160 stopni Celsjusza przez około 2–3 godziny, aż mięso będzie bardzo miękkie.
- Na koniec doprawiam sos do smaku solą, pieprzem i odrobiną miodu, można lekko zagęścić mąką rozrobioną w niewielkiej ilości wody, całość podaję posypaną świeżą natką pietruszki.