Zjadł obiad u ojca Rydzyka. Kiedy dostał rachunek, nie mógł uwierzyć
Bistro ojca Tadeusza Rydzyka w Toruniu od lat wzbudza zainteresowanie. Nie tylko ze względu na wyjątkową atmosferę i lokalizację, ale przede wszystkim na serwowane tam domowe jedzenie. Ostatnio lokal odwiedził dziennikarz "Super Expressu", który był zaskoczony nie tylko smakiem potraw, ale również cenami.
Ojciec Tadeusz Rydzyk to postać, która niejednokrotnie budziła kontrowersje swoimi działaniami i poglądami. Jednak niewielu wie, że poza działalnością radiową i telewizyjną, znaną szeroko w całym kraju, ojciec Rydzyk prowadzi również swoje bistro w Toruniu. Jak smakują potrawy z jego menu? Postanowił to sprawdzić dziennikarz "Super Expressu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Serowa niespodzianka prosto z piekarnika to moje najnowsze odkrycie. Coś pysznego!
Kulinarne imperium ojca Rydzyka
Ojciec Tadeusz Rydzyk znany jest przede wszystkim z działalności religijnej i medialnej. Jednak mało kto wie, że redemptorysta posiada również smykałkę do interesów. W Toruniu, oprócz Radia Maryja, Telewizji Trwam i Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, zbudował imponujące centrum pielgrzymkowe, w którym znajduje się m.in. bistro.
Lokal powstał z myślą o pielgrzymach odwiedzających Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II. Szybko jednak zyskał popularność wśród mieszkańców Torunia, którzy chętnie przychodzą tam na smaczny i niedrogi obiad.
"Smak ponadprzeciętny" - relacja dziennikarza
Dziennikarz "Super Expressu", który odwiedził bistro ojca Rydzyka, był pozytywnie zaskoczony jakością serwowanych tam potraw. Zamówił flaki, fasolkę po bretońsku, pomidorową z makaronem i naleśnika z surówkami. Wszystkie dania były świeże, aromatyczne i doprawione w idealny sposób.
Smak dań żywcem przeniesionych z czasów PRL-u był ponadprzeciętny - czytamy w relacji reportera. Szczególnie zachwyciły go flaki, w których było "tyle dobrej kiełbasy, ile trzeba", a danie było "doskonale doprawione".
Ceny, które zaskakują
Oprócz wyśmienitego smaku, dziennikarza zaskoczyły również ceny w lokalu. Za flaki zapłacił 18 zł, za fasolkę po bretońsku 12 zł, za pomidorową z makaronem 10 zł, a za naleśnika z surówkami 24 zł. W sumie za cały obiad zapłacił 64 złote.
W innych restauracjach za taki zestaw dań zapłaciłbym co najmniej 20 zł więcej - przyznał reporter.